Jeśli ktoś z Was nigdy nie był na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (w skrócie SOR), to powinniście cieszyć się z tego faktu, bo to generalnie nic miłego. Zazwyczaj trafiają tam osoby, które mają naprawdę poważne kłopoty ze zdrowiem. Gdyby mieli tylko zwykłe przeziębienie, to udaliby się do lekarza rodzinnego, on wypisałby stosowne medykamenty i po kłopocie. Tutaj jednak sytuacja wygląda znacznie gorzej. Pacjenci trafiający na Szpitalny Oddział Ratunkowy są albo po wypadkach albo mają duże kłopoty z prawidłowym działaniem swojego organizmu. Wiele osób zastanawia się, dlaczego SOR-y działają tak wolno, a często na zwykłe przyjęcie trzeba czekać czasami nawet po kilka godzin.
Powodów jest wiele, ale chyba największym – na chwilę obecną – jest biurokracja. To właśnie ten aspekt powoduje, że wszystko tak bardzo się wydłuża. Jak wygląda przyjęcie pacjenta, który ma spore kłopoty ze zdrowiem, ale jego stan nie zagraża życiu (na przykład, mającego silne bóle głowa czy duszności?). Po pierwsze, musi zgłosić się na recepcję. Tam oczywiście powinien wypełnić stosowny dokument (wpisać swoje dane). Potem pielęgniarka przepisuje to wszystko do komputera i każe czekać. Po jakimś czasie pacjent ma mierzone ciśnienie, puls i robione EKG serca. Zazwyczaj te wszystkie czynności już trwają około godziny – jeśli nie ma zbyt dużego natężenia innych pacjentów. Dopiero wtedy karta pacjenta wędruje do lekarza i musi czekać na kolejne badania. To już może potrwać o wiele dłużej. Wszystko dlatego, że następne dane muszą zostać wpisane do komputera. Kiedy następuje długo oczekiwane przyjęcie następuje wywiad z pacjentem. Lekarz wpisuje informacje zarówno na papier, jak i do komputera. Dopiero wtedy jego przypadek jest rozkładany na czynniki pierwsze. Są mu robione badania krwi i moczu. Na wyniki trzeba poczekać około jednej godziny. Potem są one analizowane i wpisywane do komputera. Jak zatem widzicie, większość czasu na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych nie zajmuje … leczenie pacjenta, a wpisywanie jego danych i wyników badań. Niestety, na SOR-ach biurokracja jest na pierwszym miejscu.
Drugim najważniejszym powodem takiego stanu rzeczy jest zła organizacja pracy. Często w porze obiadowej wszyscy nagle wychodzą coś zjeść. Gdyby lekarze wraz z pielęgniarkami robili to zmianowo, to wtedy praca mogłaby pójść szybciej. Niestety jednak często, dobro lekarzy i pielęgniarek jest przekładane ponad dobro chorych ludzi, którzy często w bólu oczekują na pomoc i wsparcie. Niestety, sporym kłopotem jest też to, że lekarz odbywający dyżur na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym często jest też wzywany do innych konsultacji. Przez to musi zająć się kilkoma sprawami naraz, co na pewno nie jest dla niego zbyt łatwe.
Niestety, często kolejki są spowodowane … samymi pacjentami. Niektórzy chorzy przychodzą na Szpitalne Oddziały Ratunkowe naprawdę z banalnymi problemami. Lekarz jednak nie może im odmówić pomocy i musi zrobić wszystkie badania, aby diagnoza była jasna. Niestety, są pacjenci, którzy przychodzą na SOR, na przykład, ze zwykłymi bólami głowy, przez co zajmują miejsce zdecydowanie bardziej cierpiącym pacjentom, którzy nie mogą sobie poradzić na własną rękę, tylko muszą liczyć na szybkie wsparcie od fachowców na SOR-ach.